wtorek, 23 kwietnia 2013

Hollow Tip - Slug 4 Slug CD (2000, High Side Records)

Od poprzedniej płyty "Flawless" mijają dwa lata, przez ten czas Markus zdążył się wyrobić i  jego rap wszedł na w pełni profesjonalny poziom. Również muzyka nabrała gęściejszego opierzenia. Nie czuć już oldschoolowych akcentów, wszystko brzmi klarowniej i atmosfera stała się bardziej hardcore'owa. Śmiało mogę powiedzieć że to od "Slug 4 Slug" zaczęły się złote lata Hollow Tipa. Szesnaście kompozycji bez żadnych wypełniaczy tj. intra, outra czy skitów od początku do końca dostajemy tłustą kompozycję czystej gangsterki. 

Hollow Tip oczywiście wypada tutaj znakomicie, wyrobiony flow, dojrzały głos, słowa wypluwane z zapałem, ciekawa uliczna tematyka - płyta która naprawdę o czymś mówi ukazując aspekty życia Sacramento i samego Tipa w grze. Ulice stolicy Californi nie są bezpieczne, kule latają gęsto, hejterzy robią co do nich należy, przydupasy się pucują, narkotyki się sprzedają a w tym wszystkim Hollow Tip mający swój punkt widzenia, zarabiający przy tym więcej niż przeciętny czarnuch. Całość oblana charyzmą gospodarza robi niemałe wrażenie. Niezła warstwa merytoryczna to oczywiście nie jedyny mocny punkt tej płyty. Skomponowana muzyka oddaje klimat tekstów i pasuje do stylu rapera jak pędzel do farb. Producenci nie są przypisani do ścieżek lecz wszyscy zasługują na oklaski. Jest Big Hollis, H-Wood, T-Lo czy Phonk Beta który zrobił "Hoe Cakes" (co mogę powiedzieć po jego charakterystycznym stylu robienia bitów). Zaletą płyty jest oryginalność pojedynczych produkcji. Każdy kawałek ma charakterystyczną linie melodyczną, odpowiedni dobór dźwięków oraz perkusji. Gdy leci jeden z niecierpliwością czeka się na następny. Muzyka nie jest jakoś szczególnie ciężka (za wyjątkiem "Hoe Cakes"), lecz wystarczająco klimatyczna by podkreślić rap Hollow Tipa i nadać mocy wypowiadanym przez niego słowom. Zdarza się również śpiewany refren w "Give Up The Game" czy "My Time" co tylko dodaje smaczku płycie. Cieszy mnie również fakt że  począwszy od gości po producentów (poza T-Lo) całość nie wychodzi poza ulice Sacramento. Mic-C czy Ballin Ass Dame to ksywki powszechnie znane i cenione, to oni w głównej mierze wspomagają Markusa na mikrofonie. Liczba gościnnych zwrotek zachowuje swoje nienaganne proporcje i przez wiekszośc albumu będziemy mogli słuchać tylko linijek gospodarza.

Mimo tego że "Takin No Shortz" i "Flawless" to najbardziej znaczące albumy dla większości starszych fanów Markusa to nie można odeprzeć faktu że omawiana pozycja jest po prostu od nich lepsza. Nie odmawiam jednak pierwszym dwóm płytom zasłużonego miejsca w panteonie klasyków z Sacramento i jak najbardziej trzeba zapoznać się z poprzednimi dokonaniami Hollow'a chociażby dlatego by zobaczyć progres jaki zrobił podczas tych kilku lat.

Na koniec, jeśli chodzi o dostępność płyty "Slug 4 Slug" nie będzie to nic nowego gdy napiszę że zdobycie jej będzie przynajmniej ciężkie a już na pewno kosztowne...









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz