środa, 3 lipca 2013

C-Bo - Tales From The Crypt CD (1995, AWOL)

Mamy lata 90'' a więc czasy w których muzyka rap nakręcała koniunkturę, święciła triumfy a każda wydana płyta miała w sobie klimat którego się nie zapomina. To w tych właśnie czasach raperzy z Zachodniego Wybrzeża budzili największe kontrowersje ze względu na charakter płyt i treści w nich przekazywane. Mimo wtedy większej popularności innych wydawnictw w kanon ten wpisuje się również "Tales From The Crypt", drugi długogrający album C-Bo (wcześniej w 1993' ukazuję się debiut "Gas Chamber" a potem tylko EP'ka "The Autopsy"). To właśnie ten krażek został okrzyknięty klasykiem gangsta rapu i traktowany jest jako pozycja kultowa w płytowym dorobku Shawna Thomasa.

Nie da się zaprzeczyć że "Tales From The Crypt" ma w sobie to coś szczególnego, to coś do czego ma się sentyment i wraca z miłą chęcią. Generalnie, teksty na "Tales.." skupiają się na tym o czym modne było wtedy rapować lecz przede wszystkim odzwierciedlaja one tamtejszą codzienność Californijskiego życia. Takie słowa jak "paranoia", "lunatic" czy "psycho" były często wykorzystywane w tekstach raperów Zachodniego Wybrzeża do opisu stanu rzeczy. Nie inaczej jest tutaj. Większość albumu mówi więc o zabijaniu, gloryfikuje posiadanie broni i niechęć do władz. Z drugiej jednak strony przedstawia młodego czarnego afroamerykanina który próbując wybić się i przetrwać jest zmuszony do robienia tych wszystkich rzeczy. Mimo że tematycznie płyta nie odbiega od większości wtedy wydawanych krążków to Shawn wybija się na niej charyzmą, niezłymi rymami i ciekawymi opisami. Tracklista przedstawia nam dwanaście utworów z czego w sumie tylko osiem to konkretne kawałki C-Bo (wliczając "Free Style" to dziewięć). Bo gdy odliczymy "Intro" i już znane "Groovin On a Sunday" (tu w wersji "radio") z poprzedniego albumu zostaje dziesięć a "Stompin' In My Steel Toes" w pełni należy do Marvaless. Nie ukrywam czuć pewien niedosyt i chciałbym aby płyta była dłuższa lecz ten mały mankament rekompensuje mi atmosfera albumu którą zawdzięczamy w dużej mierze starym ciężkim Westcoastowym beatom. Niskie basy, twarde stopy, typowe piszczałki i mnóstwo wykręconych dźwięków to dzieło takich producentów jak DJ Daryl, D-Wiz, Mike & Sam oraz Rodney. Można powiedzieć że produkcja jest typowa jak na tamte czasy więc trudno się rozczarować.

"Tales From Da Crypt" będzie na pewno bardzo ważnym albumem dla kogoś kto wychował się na muzyce Zachodniego Wybrzeża lat 90'. Gdy inne płyty tamtego okresu zostały dawno przejedzone i chęci na odkurzenie ich są znikome tak "Tales.." przechodzi nienagannie próbę czasu i za każdym razem gdy ją odpalam czuję ten sam klimat i emocje.

Album wychodzi tylko dwa razy, oryginalnie w 95' w AWOL oraz w 2002 już w West Coast Mafia i jak się można domyślać oba releasy różnią się nieco poligrafią. Wydanie wznowione posiada zmienioną tylną okładkę oraz inne zdjęcie na CD. Muszę przyznać że druga edycja wygląda nieco lepiej gdyż ciemno-granatowa grafika na całej okładce tworzy spójniejszą kompozycję niż zielone akcenty w wydaniu oryginalnym. Obie płyty jak to w takim wypadku bywa są mega trudne do zdobycia więc trzeba być wytrwałym w poszukiwaniach. Polecam.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz